O mnie

W tym czasie widziałem jak w latach 90, z koniecem roku ustawiały się kolejki żeby kupić polisę oc PZU, Warty, Westy, Hestji - proszę nie mylić z ErgoHestią. Pamiętam, żeby zostać agentem ubezpieczeniowym wymagano kurs, który w Warcie trwał 3 miesiące, uczyłem się warunków ubezpieczenia, taryf do wyliczewnia składki. Wiedzę otrzymywaliśmy od najlepszych: Krzyśka Łukowskiego, Danuty Kędzierskiej, Wiesia Żolika, dyr Szyborskiego. Początkowo do klientów telefonowałem z budki telefonicznej, polisy pisałem przez kalkę, a składki liczył kalkulator. Zgłaszanie szkód w oddziale Warty odbywały się tylko w godzinach pracy 7-15 od poniedziałku do piątku. Kolejne lata przynosiły zmiany- oczywiście na lepsze. Przybywało nowych Towarzystw Ubezpieczeniowch, klienci mogli ubezpieczać coraz to nowe rzeczy, upowszechnił się telefon komórkowy, pojawiły się reklamy ubezpieczeniowe w telewizji. Następne lata wprowadzały do branży komputery, najpierw wielkie i drogie, potem 6kg-owe laptopy. Teraz mamy w branży miniaturyzację, szybki internet, centralne rejestry, polisy rejestrowane na serwerach i drukowane na kolorowych drukarkach, mamy strony www, pocztę e-mail, internet. Ten ogromny skok technologiczny otwiera nowe możliwości w kontaktowaniu się z klientem, jednak klienci nadal cenią sobie osobiste spotkania, dają one dużo satysfakcji ale też pozwalaję znaleść odpowiednią dla Ciebie ochronę, która da gwarancję pokrycia strat.